Nazywam się Marian Machinek. Jestem Orzeszaninem, a więc Ślązakiem – z wielkim przywiązaniem do moich rodzinnych stron, ale też z jednoznacznie polskim sercem; katolickim księdzem i członkiem zgromadzenia zakonnego Misjonarzy Świętej Rodziny; oraz nauczycielem akademickim na Wydziale Teologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Urodziłem się w roku 1960, w którym powstali „Czerwono-Czarni”, odbyła się premiera filmu „Krzyżacy”, opublikowano jedną z moich ulubionych młodzieńczych książek „Znaczy kapitan”Karola Olgierda Borchardta, a także miały miejsce zamieszki w obronie krzyża w Nowej Hucie, gdzie później stanął kościół „Arka Pana”. W roku mojego urodzenia Orzesze było jeszcze wioską i dopiero od 1962 r.. uzyskało prawa miejskie. Spędziłem w Orzeszu pierwszych 19 lat mojego życia – aż do wstąpienia do Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny (śluby wieczyste – 1983 r; święcenia kapłańskie 1986 r.). Im starszy jestem, z tym większym sentymentem wracam do moich stron rodzinnych, do krajobrazów i zaułków Orzesza…
Tym, co sobie szczególnie cenię z tego pierwszego okresu mojego życia, jest – obok miłości moich wspaniałych rodziców, siostry i brata – przyjaźń moich kilku kumpli z podstawówki, która trwa po dziś dzień, ale także grono przyjaciół i dobrych znajomych z czasów, gdy uczyłem się w I Liceum Ogólnokształcącym im. Powstańców Śląskich w Rybniku. W czasie licealnym przez trzy lata mocno uczestniczyłem w aktywnościach 6. Harcerskiej Drużyny Żeglarskiej im. komandora Zbigniewa Przybyszewskiego w Rybniku: spływach, kursach i obozach żeglarskich i rejsach.Tam też po raz pierwszy usłyszałem nazwisko ks. Franciszka Blachnickiego – założyciela Ruchu Światło-Życie. Fascynacja duchowością tej wspólnoty wierzących katolików na zawsze zabarwiła moje życie duchowe. Czas liceum był też czasem, gdy pojawiła się pasja, która pozostaje żywa aż po dziś dzień: wędrowanie, szczególnie po górach.
Są jeszcze inne małe pasje. Jedną jest muzyka. Różna: rozrywkowa i poważna, od Boba Dylana, poprzez piosenki „z krainy łagodności” aż po niezwykłe dzieła Edwarda Griega, no i prosty tradycyjny jazz z ulic Nowego Orleanu (Tuba Skinny!). Ale także prosta muzyka z gitarą, śpiewana z innymi na studenckich wyprawach lub spotkaniach ze znajomymi. Inną pasją są… ozdobne rośliny zielone, których jest pełno w każdym pomieszczeniu mojego mieszkania. Ciekawe, bo w czasach młodości powierzenie mi opieki nad jakąkolwiek rośliną oznaczało jej niechybny koniec….