Nieetyczne eksperymenty na ludzkich płodach w Olsztynie?

Doniesienia o rzekomych nieetycznych eksperymentach na ludzkich płodach dokonywanych na terenie Oddziału Ginekologiczno-Położniczego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie pod nadzorem prof. Wojciecha Maksymowicza, wzbudziły niepokój opinii publicznej. Chodzi o rzekome uśmiercanie ludzkich płodów w celu pobrania komórek macierzystych. Jak wynika z doniesienia złożonego przez działacza pro-life, Mariusza Dzierżawskiego, w ramach procedur eksplantacyjnych otwierano bez znieczulenia konającym płodom czaszki oraz rdzeń kręgowy w celu pobrania materiału tkankowego przeznaczonego do dalszych badań. Tak dramatyczny opis wywołuje wstrząs i budzi uzasadnione oburzenie. Czy jednak zarzuty te są rzeczywiście prawdziwe? Zanim szczegółowe dochodzenie wyjaśni zaistniałe wątpliwości, warto wskazać na etyczne zasady dotyczące pobierania i wykorzystania materiału pochodzenia płodowego.

Z medycznego punktu widzenia pobieranie tkanek embrionalnych i płodowych bywa uzasadniane potencjałem terapeutycznym embrionalnych/płodowych komórek macierzystych. Nadzieje związane z możliwościami zastosowania płodowych komórek macierzystych w leczeniu wielu chorób, szczególnie neurodegeneracyjnych, są tak wielkie, że próbuje się nimi etycznie uzasadniać wykorzystywanie do tego celu embrionów nadliczbowych pozostałych w wyniku zapłodnienia in vitro bądź też płodów poddanych aborcji. Takie procedury są oczywiście jednoznacznie nieetyczne. Żadne nadzieje czy korzyści terapeutyczne nie są w stanie uzasadnić bezpośredniego uśmiercenia niewinnej istoty ludzkiej. Istnieją jednak sposoby pozyskania embrionalnych i płodowych komórek macierzystych, które nie budzą tego typu zastrzeżeń etycznych. Należą do nich eksplantacje tkanek z embrionów i płodów zmarłych wskutek spontanicznych poronień. Nie ulega wątpliwości, że konieczna jest w tej kwestii daleko idąca staranność w refleksji etycznej, jednak nie oznacza to całkowitego zanegowania etycznej dopuszczalności tego typu procedur. Zob. szczegółową refleksję na ten temat: https://machinek.pl/wp-content/uploads/2020/10/2017.-Wykorzystanie-komorek-macierzystych-pochodzenia-plodowego.-Aspekty-etyczne.pdf

Zawarta w powyższym doniesieniu supozycja, iż dzieci były w trakcie pobierania tkanek konające, a więc faktycznie jeszcze żyjące, jest oczywiście niepokojąca. W takim przypadku mielibyśmy do czynienia z godnym potępienia zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej w bardzo odrażającej formie. Umierający człowiek nigdy nie może być traktowany jako materiał biologiczny, niezależnie od tego, w jakim stadium rozwojowym się znajduje, jak bliska i nieuchronna jest jego śmierć i jak wielkie są nadzieje związane z pobraniem jego tkanek. W przypadku natomiast, gdyby tkanki pobrano po stwierdzeniu śmierci, chodziłoby o procedurę analogiczną do każdej innej eksplantacji organów czy tkanek od zmarłego dawcy. Z etycznego punktu widzenia pobranie tkanek ludzkiego płodu, zmarłego w łonie matki bądź też wskutek spontanicznego poronienia, nie różni się od pobrania tkanek i organów od każdego martwego dawcy. Warunkiem brzegowym godziwości procedury eksplantacyjnej jest to, że pobranie organów nie powoduje śmierci dawcy, a więc następuje po jej stwierdzeniu. Innymi słowy, jak to w 2008 r, sformułował ówczesny papież Benedykt XVI, jest ono pobraniem tkanek lub narządów ex cadavere, a więc ze zwłok. Nie ulega wątpliwości, że istotnym czynnikiem w całej sprawie może być tocząca się dyskusja na temat kryteriów umożliwiających uznanie człowieka za martwego. Kto neguje godziwość eksplantacji organów i tkanek od dawców dorosłych w oparciu o kryterium śmierci mózgowej, które jest nie tylko powszechnie uznane w medycynie, ale także – pod warunkiem restrykcyjnej dokładności i rzetelności medycznej – zaakceptowane przez Magisterium Kościoła katolickiego, ten zapewne będzie także kwestionował możliwość wiarygodnego stwierdzenia śmierci ludzkiego płodu. Kluczowe pytanie dotyczy zatem tego, na jakiej podstawie oskarżyciele prof. Maksymowicza formułują tezę o tym, że poronione dzieci w chwili eksplantacji ich tkanek były konające, a nie martwe.

Sam prof. Maksymowicz zdecydowanie zaprzecza stawianym zarzutom, stwierdzając, że ani on, ani jego zespół nigdy nie prowadził eksperymentów na żywych płodach ludzkich. Swoje poparcie dla ochrony życia i sprzeciw wobec aborcji prof. Maksymowicz formułował wielokrotnie w przeszłości, stąd do czasu wyjaśnienia stanu faktycznego nie ma podstaw, by kwestionować wiarygodność jego obecnych wypowiedzi.

Pozostaje pytanie, które również trzeba zadać: na ile sformułowane zarzuty oparte są na rzetelnej wiedzy o nadużyciach – wtedy byłyby jak najbardziej uzasadnione –, a na ile bazują na przypuszczeniach i domniemaniach oraz dyskusji na temat kryteriów śmierci. Ignorowanie wspomnianych wyżej rozróżnień w tej materii, w imię rzekomej jednoznaczności i klarowności przekazu, może się okazać tak samo szkodliwe dla sprawy ochrony życia, jak uchylanie się przed jednoznacznym stanowiskiem na rzecz prawa do życia dzieci poczętych.

 Ks. Marian Machinek MSF