W czerwcu 2021 Parlament Europejski zatwierdził projekt rezolucji opartej na raporcie, nazwanym imieniem jego autora, pochodzącego z Chorwacji socjalistycznego eurodeputowanego, Predraga Freda Maticia. Raport Maticia jest kolejną w ostatnich latach próbą podniesienia do rangi praw człowieka jednego z takich klasycznych lewicowych roszczeń, jak aborcja na życzenie, powszechny, gwarantowany i refinansowany dostęp do antykoncepcji czy też legalizacja małżeństw jednopłciowych. To, co jest w nowe w tym raporcie, dotyczy nie tylko nobilitacji indywidualistycznych uprawnień, ale także prawnego wyrugowania możliwości sprzeciwu wobec nich. Bezpośrednio i już bez żadnych upiększeń, raport uderza w dwie fundamentalne wartości: w prawo do życia nienarodzonych oraz prawo każdego obywatela do wolności sumienia.
W raporcie Maticia aborcja zostaje określona jako fundamentalne uprawnienie w ramach ochrony tzw. zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego i zostaje podniesiona do rangi prawa człowieka. Roszczenie to nie jest nowe, gdyż było formułowane wielokrotnie w ostatnich dwóch dziesięcioleciach. Powtarzanie go jednak i wielokrotnie uchwalanie przez ponadnarodowe instytucje w ramach coraz to nowych rezolucji i rekomendacji wywołuje wrażenie ogólnie przyjętego przekonania, które odpowiada rzekomo współczesnym standardom praw człowieka i przez to wzmacnia nacisk na rządy poszczególnych krajów. Okazuje się jednak, że określenia aborcji jako prawa człowieka jest niezgodne nie tylko z ustawodawstwami, które mocno ograniczają legalną aborcję, jak np. prawo Rzeczpospolitej Polskiej, ale nawet z legislacjami liberalnymi obowiązującymi w wielu krajach zachodnich, np. w Niemczech. Uzasadnienie dopuszczalności aborcji bynajmniej nie opiera się tu na domniemanym prawie do niej. Aborcja zostaje w pewnych ramach dopuszczona, jednak pozostaje czynem niezgodnym z prawem (rechtswidrig). Ustawodawca w jej przypadku jedynie powstrzymuje się od wymierzania sankcji (straffrei). Paradoksem jest to, że w raporcie Maticia prawem człowieka określono coś, co w wielu krajach europejskich jest niezgodne z obowiązującym prawem, chociaż nie karane ze względu na – jak to się określa – szczególne okoliczności związane z niechcianym macierzyństwem.
W myśl raportu Maticia państwa członkowskie powinny nie tylko zadbać o zapewnienie legalności aborcji w ramach obowiązującego prawa, ale także jej powszechnej dostępności i finansowania jako świadczenia zdrowotnego. Oznacza to w praktyce, że nikt – nie tylko instytucje (szpitale), ale także jednostki – nie będzie mógł odmówić realizacji tego świadczenia, powołując się na sprzeciw sumienia. W ten sposób w praktyce możliwe będzie skuteczne eliminowanie jakiegokolwiek sprzeciwu. Każdy, kto sprzeciwi się aborcji, może zostać oskarżony nie tylko o odmowę podstawowego świadczenia lekarskiego, ale wręcz o traktowanie osób (w tym wypadku kobiet, domagających się aborcji) ze szczególnym okrucieństwem, bo taką kwalifikację w międzynarodowych trybunałach otrzymują wykroczenia przeciw prawom człowieka. Przed prawnymi konsekwencjami chroniło przeciwników aborcji do tej pory prawo do wolności sumienia wraz z prawem do sprzeciwu ze względu na sumienie. Zgodnie z raportem Maticia prawo to musi ustąpić rzekomemu prawu kobiety do aborcji. Oznacza to, że podstawowa zasada godności każdej istoty ludzkiej i równości wszystkich wobec prawa zostają złamane: nie tylko wolno w majestacie prawa uśmiercić drugiego człowieka, ale decyzja o skazaniu kogoś na śmierć jest tu pozostawiona jednostce jako jej indywidualne uprawnienie. Nie wolno natomiast sprzeciwiać się takiemu uprawnieniu i trzeba zapewnić jego wykonanie każdemu, kto się tego domaga.
Nawet jeżeli rezolucje Parlamentu Europejskiego nie mają mocy wiążącej dla państw członkowskich, to jednak tworzą atmosferę, i to nie tylko społeczną, ale także prawną. Mogą też być – i są – intensywnie wykorzystywane medialnie przez środowiska proaborcyjne. Tytuły doniesień mówią same za siebie: „Aborcja prawem człowieka”.
W fakcie tego kolejnego zamachu na fundamentalne wartości jest jednak coś, co może przynieść pozytywne skutki. Ofensywa lewicowych postulatów zmierza coraz intensywniej do niemalże natychmiastowego wprowadzenia w życie fundamentalnych zmian, dotyczących stosunku do wartości podstawowych, prawa i porządku społecznego. Fakt, że te głębokie zmiany zachodzą tak szybko, pozwala osobom myślącym dostrzec, że na ich oczach i bez ich zgody konstruowany jest totalitarny gorset, w który są wtłaczane coraz to nowe uprawnienia, jakich domagają się różne mniejszości i grupy nacisku. Podobne zmiany, chociaż w ograniczonym stopniu, zachodziły wprawdzie również w przeszłości. Potrzebowały jednak dziesięcioleci, przez co nie dokonywały się w ramach jednego pokolenia i umykały uwadze społeczeństwa. Kolejna generacja, która była od dzieciństwa przyzwyczajana do odmiennego sposobu myślenia i wartościowania, wprowadzała je niemalże bezwolnie jako wyraz dokonującego się postępu. Jeżeli jednak tak znaczące zmiany zachodzą w czasie jednego pokolenia, ludzie mają przynajmniej szansę dostrzec, że tzw. postęp nie zachodzi nieuchronnie, niezależnie od ludzkiej woli, ale jest konstruowany i wprowadzany miękką (na razie) siłą przez rezolucje i odezwy, szantaż finansowy i prawny wobec jednostek i całych państw, a ostatecznie przez nową legislację. Stąd też jasny i jednoznaczny sprzeciw wobec prób skonstruowania nowego wspaniałego świata „miękkiego” totalitaryzmu jest potrzebą chwili.
Ks. Marian Machinek MSF