Nie wiadomo jeszcze, czy Igrzyska Olimpijskie w Paryżu przejdą do historii jako wydarzenie sportowe związane z nowymi rekordami i spektakularnymi osiągnięciami sportowców. Na pewno jednak przejdzie do historii ceremonia ich otwarcia. Ceremonia otwarcia każdej olimpiady jest niewątpliwie wymagającą produkcją kulturową, w której pewna wizja artystyczna, wyrażona słowem, muzyką, grą świateł i symbolicznymi gestami stanowi nie lada wyzwanie dla organizatorów. W tegorocznej ceremonii otwarcia paryskiej olimpiady nie zabrakło elementów interesujących i zasługujących na uznanie. Wszystko jednak zeszło na dalszy plan wobec profanacji świętego symbolu wiary chrześcijańskiej, jakiego dopuścili się organizatorzy paryskiej ceremonii, parodiując sławny obraz Leonarda da Vinci poprzez performans przypominający parady równości środowisk LGBT i występy queerowych aktywistów. Centralna postać kobiety w aureoli nad głową oraz charakterystycznie pogrupowanie innych postaci, różnego rodzaju drag queens, transseksualnych modeli, prawie nagiego mężczyzny symbolizującego Dionizosa oraz innych osób, nie pozostawiają żadnych wątpliwości co do zamiarów autorów tego widowiska.
Po tym, jak przez cały świat przetoczyła się fala oburzenia i sprzeciwu, komitet olimpijski zdobył się jedynie na zdawkowe słowa ubolewania i zapewnienia, że obrażanie czyichkolwiek uczuć religijnych nie było zamiarem organizatorów i że ten element ceremonii miał jedynie być wyrazem wspólnoty i szacunku dla inności. Bezpośredni autorzy tej sceny wcale jednak nie odczuwają, że popełnili błąd lub, że ich produkcja artystyczna była niestosowna. Twierdzą wręcz, że był to wyraz różnorodności i tolerancji kultury francuskiej. A jeżeli chrześcijanie protestują – dodają – to jest to już wyraz ich specyficznej wrażliwości, która jednak w żadnym wypadku nie powinna krępować niczyjej wolności artystycznej.
Ten prześmiewczy fragment ceremonii otwarcia olimpiady pokazał w jaskrawy sposób, że dawno już minęły czasy, w których słowo „kultura” oznaczało godną uznania twórczość artystyczną wysokich lotów, a mierne i prymitywne wytwory artystyczne określano mianem anty- lub subkultury. Współczesna kultura nie tylko nie usiłuje zachować tych standardów, ale wręcz dąży do całkowitego przemieszanie elementów wartościowych i bezwartościowych, przy czym wszystko to, co szokuje, jest dziwaczne i pstre, uznawane bywa za kulturową awangardę. Produkcje artystyczne bywają określane jako znaczące wydarzenia kulturowe szczególnie wtedy, gdy spełniają określone kryteria: po pierwsze muszą być wulgarne, po drugie – muszą być wyuzdane, a najlepiej jeśli prezentują odmienne preferencje seksualne i po trzecie – muszą być mocno okraszone antychrześcijańskim sosem. Stąd jednym z ulubionych środków wyrazu tej nowej kultury jest szydzenie, czyli wykrzywianie i wyśmiewanie, a ostatecznie szmacenie świętych słów i symboli, szczególnie tych związanych z chrześcijaństwem. Dla wielu młodych współczesnych artystów wzięcie udziału w produkcji, która spełnia te warunki lub – jeszcze lepiej – samodzielne wyprodukowanie tego rodzaju „dzieła artystycznego” staje się swego rodzaju biletem wstępu do liczących się kręgów kulturowych. Sprzeciw wobec takiego kształtu kultury, a nawet jakakolwiek jej krytyka, musi się zmierzyć z zarzutem zamachu na wolność artystyczną lub przynajmniej ciasnoty godnej średniowiecza i kompletnego braku zrozumienia współczesnego świata.
Jak działa ten mechanizm, doświadczył na własnej skórze jeden z czołowych telewizyjnych komentatorów wydarzeń sportowych, red. Przemysław Babiarz, który został odsunięty od komentowania olimpiady po tym, jak ośmielił się stwierdzić, że odtwarzana w czasie ceremonii otwarcia treść piosenki Johna Lennona „Imagine” zawiera w sobie – niestety, jak dodał redaktor – program komunistycznego pokoju, który ma ogarnąć cały świat. Chociaż Babiarz wyraził jedynie to, do czego wielokrotnie przyznawał się sam Lennon, który wcale nie ukrywał swoich radykalnie lewicowych sympatii, jego słowa były zdaniem władz TVP wyrazem nietolerancji i złamaniem standardów pracy dziennikarskiej. Chociaż po kilku dniach, wobec masowej akcji solidarności i wsparcia dla redaktora, nałożona na niego kara została cofnięta, to jednak samo jej nałożenia wiele mówi na temat ideologicznego zapętlenia władz TVP.
Obydwa te wydarzenia łączy nie tylko to, że miały miejsce w związku z ceremonią otwarcia paryskiej olimpiady. Łączy je związek z agresywnie promowaną, wręcz narzucaną społeczeństwom globalną kulturą, w ramach której skrajnie lewicowe postulaty, takie jak ateistyczna wizja świata i człowieka, a co za tym idzie – marginalizacja religii aż po jej eliminację ze sfery publicznej, jak też całkowita zmiany zasad moralności seksualnej poprzez propagowanie żądań środowisk LGBT, zostają ściśle powiązane z szacownymi symbolami i szczytnymi hasłami miłości, równości i tolerancji. Siła tej agendy pochodzi między innymi ze sprzężenia świata kultury ze światem mediów i polityki oraz z szerokiego dostępu do potężnych zasobów finansowych, co pozwala uruchomić i utrzymywać potężną i wpływową sieć aktywistów i organizacji lobbingowych.
Wielu współczesnych ludzi może odnieść wrażenie powszechności i niekwestionowanej obowiązywalności tych nowych standardów kulturowych, a jednocześnie bezsensowności jakiegokolwiek sprzeciwu wobec nich. Nawet jednak najbardziej umiarkowany i bezstronny obserwator musi dostrzec rażąca podwójność oceny: z jednej strony żądanie tolerancji dla propagandy, jakkolwiek obraźliwa by ona nie była, z drugiej zaś – surowa nietolerancyjność dla wszystkich, którzy się z tą propagandą nie zgadzają. Na takiej podstawie nie da się zbudować lepszego świata, chyba że miałby to być kolejny totalitarny raj.
Ks. Marian Machinek MSF