„Święci z sąsiedztwa” – to wyrażenie papieża Franciszka, który często wskazywał na świętość w zwyczajnej codzienności, na ludzi duchowo wyjątkowych, którzy jednak całe swoje życie wykonywali zwyczajne zajęcia i żyli w prostych warunkach. Kiedy przypatrujemy się takim zwyczajnym świętym, widzimy wyraźnie, że w życiu chrześcijańskim o wiele ważniejsze od „CO?” jest „JAK?”. To, czy ktoś, dzięki swoim zdolnościom, osobistym natchnieniom czy też powierzonej mu misji dokonuje wielkich dzieł, jest niewątpliwie istotne, ale ostatecznie nie suma dokonanych czynów będzie decydowała o jego świętości. O wiele bardziej liczy się to, w jaki sposób i w jakim duchu ktoś przeżywa swoją codzienność: czy czyni to z miłością ku Bogu i ludziom, czy też raczej daje się porwać przez gorączkę aktywizmu i pod świętymi szyldami buduje swoje własne królestwo. To papież Franciszek zdecydował o tym, że Carlo Acutis i Pier Giorgio Frassati zostaną ogłoszeni świętymi, jednak jego śmierć sprawiła, że planowana kanonizacja mogła się odbyć dopiero 7 września 2025 r., po potwierdzeniu tej decyzji przez nowego papieża Leona XIV. Warto przynajmniej pobieżnie przyjrzeć się nowym świętym.
Pier Giorgio Frassati (ur. 1901 r.) od dzieciństwa był zaznajomiony z problematyką społeczną. Jako syn właściciela i wydawcy dziennika La Stampa, który stał się jedną z najbardziej opiniotwórczych gazet we Włoszech, musiał mimowolnie nasiąknąć tą problematyką. Czas jego krótkiego życia to okres rewolucji przemysłowej i społecznej i związanych z nią intensywnych zmagań o godne warunki życia dla niższych warstw społecznych. Jest to także czas, w którym została zapoczątkowana i zaczęła się intensywnie rozwijać katolicka nauka społeczna, wraz z kluczową encykliką papieża Leona XIII Rerum novarum, dotyczącą kwestii robotniczej (ogłoszoną w 1891 r.). Pier Giorgio był zaangażowany w działalność Akcji Katolickiej, a także w ruch skautowy. Zaangażowanie społeczne było dla niego istotnym elementem prawdziwego życia Ewangelią. Powiedzenie, które przylgnęło do niego jako życiowa dewiza: Verso l’ alto! (W górę!) związane było z jego życiową pasją – alpinizmem. Najbardziej charakterystyczne z pozostałych po nim zdjęć to fotografie zrobione w czasie wspinaczki górskiej. Jako dwudziestojednolatek został dominikańskim tercjarzem. Wraz ze swymi przyjaciółmi Frassati założył w 1924 r. nieformalną grupę, którą nazwał „Stowarzyszenie Ciemnych Typów” (Società dei Tipi Loschi). Celem stowarzyszenia była z jednej strony realizacja własnych pasji, szczególnie wypraw w góry, z drugiej zaś – apostolat żywej wiary i modlitwa.
Urodzony dziewięćdziesiąt lat później (1991 r.) Carlo Acutis jest już całkowicie człowiekiem naszych czasów. Tym, co od razu rzuca się w oczy na pozostałych po nim fotografiach, jest jego gęsta czupryna i roześmiane oczy. Przystąpił do wczesnej pierwszej komunii św. już w wieku siedmiu lat. Sam tego mocno pragnął, a jego prośba została rozeznana przez rodziców i duszpasterzy, którzy potwierdzili wystarczający poziom jego formacji. Jako gimnazjalista zaczął codziennie uczęszczać na Eucharystię i często korzystał ze spowiedzi św. Pełen pasji, jak każdy młody człowiek, aktywny w gronie koleżeńskim i zainteresowany sportem, pasjonował się szczególnie nowymi możliwościami technicznymi, jakie dają współczesne media. Projektował strony internetowe, na których dokumentował cuda eucharystyczne. Jak nieprzeciętnym, przy całej swojej zwyczajności, musiał być człowiekiem, pokazuje powiedzenie, uchodzące za jego życiowe motto: „Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako kserokopie”. Carlo umarł jako wyjątkowy i niepowtarzalny oryginał, nie w znaczeniu spektakularnych dokonań czy wypowiedzi, ale jako ktoś, kto odkrył i wypełnił tą jednorazową misję, jaką Bóg składa w serce człowieka, powołując go do istnienia.
Chociaż każdy z nich był inny – żyli przecież w różnych czasach – to jednak jest wiele cech, które ich łączą. Obydwaj byli Włochami i osobami świeckimi, w pełni ludźmi swoich czasów, chociaż jednocześnie wyrazistymi znakami Bożej obecności. Obydwaj byli pasjonatami, nie uznającymi połowiczności. Boże natchnienia stawały się dla każdego z nich życiowym programem, w realizacji którego nie uznawali kompromisów. Właśnie ten wypełniający ich serca Boży żar sprawił, że ich życie promieniowało na otoczenie. Obydwaj też zmarli w bardzo młodym wieku. Frassati zmarł 4 lipca 1925 r. w wieku dwudziestu czterech lat, w wyniku najostrzejszej postaci choroby Heinego-Medina, natomiast Acutis został zabrany z tego świata 12 października 2006 r. jako zaledwie piętnastolatek. Przyczyną jego śmierci była białaczka o wyjątkowo ostrym przebiegu.
Ich wspólna kanonizacja ma jeszcze jeden istotny wymiar. Frassati i Acutis reprezentują dwa najistotniejsza wymiary posłannictwa Kościoła: posługa słowa i sakramentów oraz posługa miłości. W swojej pierwszej encyklice Deus caritas est papież Benedykt XVI bardzo mocno podkreślał, że Kościół ocali swoją tożsamość jedynie wtedy, gdy zachowa nierozerwalny związek między posługą sakramentalną i dziełami miłości: „[…] praktyka miłości wobec wdów i sierot, wobec więźniów, chorych i wszystkich potrzebujących należy do jego istoty w równej mierze, jak posługa sakramentów i głoszenie Ewangelii” (nr 22). Ukazując wiernym nowych „świętych z sąsiedztwa” Kościół na nowo zaprasza do odnowienia każdego z tych wymiarów posługi, do jakiej Chrystus ciągle na nowo zaprasza i zobowiązuje swoich uczniów.