W styczniu 2021 r. portugalski parlament uchwalił po raz pierwszy ustawę o legalizacji medycznie wspomaganego samobójstwa. Została ona jednak przez prezydenta Portugalii skierowana do tamtejszego Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że w kilku punktach jest niezgodna z portugalską konstytucją. Na początku listopada 2021, po dokonaniu poprawek, ustawa została uchwalona po raz drugi. Zgodnie z nią skrajne cierpienie oraz nieodwracalne zmiany spowodowane chorobą mogą stanowić podstawę do tego, by prosić o pomoc w dokonaniu samobójstwa. Komisja lekarska ma stwierdzić, czy prośba pacjenta została wyrażona w sposób wolny i świadomy, a w razie wątpliwości zasięgnąć opinii psychiatry.
W podobny sposób zostanie wkrótce zmodyfikowane prawo w Austrii. Krok ten jest o tyle znaczący, że w krajach języka niemieckiego sprzeciw wobec wszelkich form eutanazji był w okresie powojennym bardzo mocny. Szczególnie w tym obszarze żywa była jeszcze świadomość skutków hitlerowskiej „Akcji T4” (nazwa pochodzi od adresu centrali planującej i koordynującej akcję – Tiergartenstrasse 4 w Berlinie), w wyniku której w czasie II wojny światowej uśmiercono dziesiątki tysięcy pensjonariuszy zakładów dla psychicznie chorych i upośledzonych, co uzasadniano twierdzeniem, że były to „egzystencje balastowe”, życie niegodne kontynuacji. Świadomość ta jednak z biegiem lat przygasła i ustąpił miejsca przekonaniu o nieskrępowanej wolności jednostki, która nie tylko kieruje własnym życiem, ale także określa okoliczności własnej śmierci.
W grudniu 2020 roku austriacki Trybunał Konstytucyjny orzekł, że całkowity zakaz pomocy w samobójstwie jest niezgodny z austriacką konstytucją. Zgodnie z wykładnią trybunału, w ramach szacunku dla autonomii jednostki należy także respektować prawo do godnej śmierci, co – według orzeczenia – oznacza także prawo do wyrażenia prośby o pomoc w samobójstwie. Po orzeczeniu trybunału zaczęto przygotowywać ustawę o legalizacji na terenie Austrii medycznie wspomaganego samobójstwa. Miałoby ono być możliwe jedynie w przypadku cierpienia fizycznego, a prośba o pomoc w uśmierceniu musiałaby być podpisana przez proszącego pacjenta. Paradoksalnie nad tą ustawą pracują także obrońcy życia, gdyż jeżeli nie zostanie ona uchwalona do końca 2021 roku, to zgodnie z orzeczeniem trybunału wspomagane samobójstwo stanie się legalne bez żadnych ograniczeń. Przeciwnicy eutanazji próbują wprowadzić do nowego prawa ograniczenia, które korygują skrajnie indywidualistyczne i abstrakcyjne pojęcie autonomii, na jakie w uzasadnieniu swojego wyroku powołał się trybunał. Nie bierze ono pod uwagę tego, że w ogromnej większości przypadków prośba o śmierć jest krzykiem pacjenta o pomoc w poradzeniu sobie z zaistniałą sytuacją, skutkiem osamotnienia i wyniszczenia chorobą. Ograniczeniu dostępu do medycznie wspomaganego samobójstwa mają także służyć dodatkowe kryteria oraz czas, jaki musi upłynąć od wyrażenia prośby o pomoc w samobójstwie do jej spełnienia. Nie zmienia to jednak faktu, że nowe ustawodawstwo zrywa z tradycją ochrony niewinnego życia ludzkiego przez państwo. Zostaje w ten sposób otwarta droga, której zwieńczeniem jest legalizacja aktywnej eutanazji.
Już od lat medycznie wspomagane samobójstwo jest legalne w Szwajcarii, a od niedawna także w Niemczech. Nie oznacza to wprawdzie jeszcze oficjalnej legalizacji aktywnej eutanazji, jednak ta jest logiczną konsekwencją stwierdzenia, że życie niewinnego człowieka nie jest wartością nienaruszalną. Skoro medyczna pomoc w dokonaniu samobójstwa jest traktowana jako element prawa człowieka do samostanowienia oraz jako dobrodziejstwo, którego nie wolno odmawiać proszącym, to dlaczego mają z niego korzystać jedynie cierpiący na dolegliwości fizyczne? Co z psychicznie nieuleczalnie chorymi i nieprzytomnymi? Dlaczego – zgodnie z nową logiką – odmawiać im czegoś, co zostało uznane za dobrodziejstwo? A co z tymi, którzy proszą o śmierć, ale sami nie potrafią jej sobie zadać? Taki problematyczny rozwój ustawodawstwa można obserwować w tych krajach europejskich, które zalegalizowały aktywną eutanazję: w Holandii, Belgii i Luksemburgu. Początkowo była ona dostępna jedynie dla doświadczających nie dającego się uśmierzyć cielesnego bólu. W kolejnych latach rozszerzono ją także na cierpiących psychicznie oraz chorych na choroby neurodegeneracyjne (np. chorobę Alzheimera). W końcu zaczęto obniżać granicę wieku i dopuszczono ją również w przypadku osób nieletnich. W ten sposób odpowiedzią na dramat zbliżającej się śmierci ze strony państwa, którego zadaniem jest ochrona życia i godności każdego obywatela, nie jest już solidarność i troska o zapewnienie odpowiednich warunków oraz o obecność i fachowe wsparcie, ale pomoc w bezbolesnym i bezproblemowym dokonaniu samobójstwa. Legalizacja medycznie wspomaganego samobójstwa doprowadzi niewątpliwie do zmiany mentalności społecznej. Skoro czyn ten zostanie uznany za zgodny z prawem, w mentalności społecznej zostanie on uznany także za moralnie dopuszczalny. Teraz to osoby, które będąc w sytuacji podobnej do samobójców, nie będą jednak chciały sięgnąć po ten krok, będą zmuszone do uzasadnienia takiej postawy, co może stać się źródłem nacisku na i tak już przez chorobę wyniszczonych pacjentów.
Dają do myślenia słowa arcybiskupa Franza Lacknera, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Austrii. W imieniu całego episkopatu wyraził on stanowczy sprzeciw wobec orzeczenia trybunału i prac legislacyjnych nad uchwaleniem ustawy o wspomaganym samobójstwie. Zmiana prawa może oznaczać, że prawo do zapewnienia takiej „usługi” będzie wymagane także w szpitalach prowadzonych przez zakony i inne organizacje katolickie wbrew sumieniu pracujących tam lekarzy i pielęgniarek. Jak stwierdził abp Lackner, „Czujemy, że powróciliśmy do czasów, kiedy został napisany List do Diogneta, w którym wymienione są rzeczy, których chrześcijanie nie zrobią. Mam więc nadzieję i modlę się o to, że pewnego dnia będziemy mogli powiedzieć: my chrześcijanie tego nie zrobimy!”
Ks. Marian Machinek MSF