Coroczna uroczystość Zesłania Ducha Świętego jest czasami określana po prostu jako zakończenie okresu wielkanocnego w liturgii. Jednak warto sobie zdać sprawę z centralnego miejsca, jakie w życiu każdego ucznia Chrystusa musi zająć Osoba Ducha Świętego. Od tego zależy nie tylko świeżość wiary, ale to, czy jest ona w ogóle obecna w życiu człowieka i czy kształtuje to życie. Jeżeli prawdą jest, że „nikt […] nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12, 3b), to oznacza to, że żywa wiara w Jezusa jest możliwa jedynie wtedy, gdy wierzący otwiera się na dar Bożego Ducha. To prawda, że – jak mówi Jezus w Ewangelii Janowej – „Duch wieje kędy chce” (J 3, 8). I dlatego wszędzie tam, gdzie pojawia się w świecie prawdziwe dobro, nawet jeśli jest dokonywane przez ludzi niewierzących, jest ono znakiem ukrytego działania Ducha Świętego. Jednak pełnia Jego mocy odsłania się dopiero wtedy, gdy zostanie On świadomie przyjęty i gdy człowiek pozwala Mu działać.
Jak działa Duch Święty? Niekiedy ludzie wierzący w bardzo uproszczony sposób odnoszą się do tego działania, jakby był to po prostu rodzaj nadprzyrodzonej siły, która usuwa z drogi przeszkody w realizacji ludzkich planów lub też uzupełnia braki (np. wiedzy) w sytuacjach, gdy jest ona potrzebna. Dlatego warto sobie uzmysłowić raz jeszcze, że Duch Święty:
- nie tylko pociesza, ale przede wszystkim umacnia. Wydaje się to oczywiste, jednak słowo „pociecha” bywa zbyt często utożsamiane z przytuleniem lub też poklepaniem po ramieniu – czyli z gestami, za pomocą których ludzie próbują sobie dodać otuchy w trudnych życiowych sytuacjach. I czasem rzeczywiście płynie stąd jakaś pociecha, jednak nierzadko to „Nie martw się! Jakoś to będzie…” jest jedynie wyrazem bezradności pocieszyciela i bardziej, niż pomaga, irytuje pocieszanego. Duch Święty nie jest takim pocieszycielem. On jest „Mocą z wysoka” (Łk 24, 49). Jezus mówi o jego działaniu jako o „przyodzianiu” człowieka mocą Bożą. W polskich tłumaczeniach mowa jest tu o „uzbrojeniu” Mocą z wysoka i jest to bardzo dobra intuicja. „Przyodzianie” Duchem Świętym nie odnosi się bowiem do urody wnętrza człowieka, ale do wyposażenia go we wszystko, co jest potrzebne do dobrego życia, które wiedzie ostatecznie do wiecznego szczęścia.
- nie spełnia wszystkich naszych życzeń, ale zaspokaja wszystkie nasze prawdziwe potrzeby. Duch święty nie jest od tego, by usuwać przeszkody, jakie człowiek napotyka na drodze realizacji własnych planów. Nierzadko jest jednak właśnie tak traktowany. Nastawienie człowieka można by wtedy zawrzeć w słowach: „Ja mam wspaniały scenariusz, a Ty, Duchu Święty, masz moc. Więc spraw, aby ten mój wspaniały scenariusz się ziścił”. Przy takim nastawieniu głębokie rozczarowanie człowieka jest nieuchronne i jest tylko kwestią czasu. Bo Duch Święty nie będzie po prostu spełniał ludzkich życzeń. Czasami wręcz pozwoli na fiasko ludzkich planów, bo rezultat ich powodzenia mógłby się w ostatecznym rozrachunku okazać fatalny dla tego, co w życiu człowieka najważniejsze. Dla Bożego Ducha istotne są wszystkie prawdziwe potrzeby człowieka, także te z pozoru bardzo banalne. Ale zaspokajanie potrzeb nie musi oznaczać spełniania życzeń.
- oczekuje od człowieka zarówno zdrowego rozsądku, jak i wrażliwości na Boże natchnienia. Obydwa źródła poznania duchowego, dzięki którym człowiek zdaje sobie sprawę ze swojej życiowej sytuacji, są niezmiernie ważne. I żadne z nich nie zastępuje drugiego, ale wzajemnie się dopełniają. Bóg nie po to stworzył ludzki rozum, wraz z wszystkimi jego zdolnościami, by potem pomniejszać jego znaczenie. Ale sam rozsądek nie wystarczy. Musi być oświecony przez wiarę i ufność w Boże prowadzenie. Znalezienie właściwego balansu między zdroworozsądkową oceną sytuacji życiowej a otwartością na Boże natchnienia i Boże znaki jest niełatwą, ale absolutnie niezbędną sztuką prawdziwie bogobojnego i udanego życia.
- nie zastępuje wiedzy, ale uczy i przypomina słowa Jezusa. Tak mówił o Duchu Świętym sam Jezus: „On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałam” (J 14, 26). Te słowa wskazują najpierw, że do bycia chrześcijaninem należy uczenie się, czyli nabywanie nowych umiejętności i nowej wiedzy, a także uczenie się na własnych, czasami bolesnych, błędach. Chrześcijan nigdy nie jest kimś „gotowym”, kto już wszystko wie, ale kimś, kto nieustannie jest w drodze. Nie na darmo jednym z najważniejszych nowotestamentalnych określeń na człowieka wierzącego jest słowo „uczeń”. Duch Boży ma też coś wspólnego z pamięcią, jednak nie chodzi o wyostrzenie naturalnej zdolności, ale o pamiętanie słów Jezusa, o przypominanie ich sobie w kluczowych momentach życia. W ten sposób słowo Jezusa może ujawniać w życiu osoby wierzącej całą swoją moc, kierować nim i kształtować charakter człowieka.
Dar Ducha Świętego, poważnie potraktowany i przyjęty otwartym sercem, daje człowiekowi nową jakość życia. Bez Bożego Ducha chrześcijaństwo szybko przekształca się w sztywny gorset, w którym prędzej czy później robi się człowiekowi za ciasno. Bez żywej obecności Ducha Świętego nie można wierzyć w Chrystusa, ale nie da się także szczęśliwie żyć. Dlatego też Zielone Świątki są uroczystością, która odsłania tajemnicę udanego życia.
Ks. Marian Machinek MSF