Jest coś fascynującego w futbolu, szczególnie tym z górnej półki; coś, co porywa, przyciąga uwagę, wywołuje silne emocje, każe całkowicie zmienić plan dnia, a nawet inwestować wiele czasu i wydawać niemałe pieniądze po to, by móc poczuć się częścią tego niezwykłego wydarzenia, jakim jest dobry mecz piłkarski albo przynajmniej móc go zobaczyć w mediach. Ta fascynacja nie jest jedynie współczesnym fenomenem, ale towarzyszy temu sportowi od czasu jego powstania. Niemal każdy mężczyzna przechowuje w swojej pamięci wspomnienia z dzieciństwa, gdy przydomowe podwórko zamieniało się w chłopięcej wyobraźni w stadion z dziesiątkami tysięcy kibiców, a on sam z wypiekami na twarzy strzelał decydujące bramki na miarę złotego medalu. W miarę, przybywania siwych włosów na głowie i kilogramów na wadze, bieganie za piłką zostało wprawdzie zamienione na oglądanie zmagań piłkarskich w telewizji, ale niekłamana fascynacja pozostała.
Okazuje się, że fenomen futbolu potrafi przekraczać granice nie tylko państw, ale także kultur, czego najlepszym dowodem są mistrzostwa świata zorganizowane w Katarze. Wprawdzie na każdych poprzednich piłkarskich mistrzostwach świata działo się coś wyjątkowego – zarówno na stadionach, jak i za kulisami zmagań piłkarzy – jednak tegoroczny mundial niewątpliwie przejdzie do historii. Już sam wybór Kataru na miejsce rozgrywek, ale też wybór pory roku, w której zostały rozegrane, były wyjątkowe. Gospodarzem mundialu został kraj, który dotychczas w żaden sposób nie kojarzył się z piłką nożną. Chyba też nigdy w tak znacznym stopniu nie pokazały swoich umiejętności piłkarskich te drużyny, które do tej pory uchodziły raczej za tło światowej piłki, podczas gdy wiele dotychczasowych potęg futbolowych musiało opuścić rozgrywki już po fazie grupowej, nie kwalifikując się do dalszych zmagań. Niewiele było w tegorocznym mundialu meczów nudnych, przekalkulowanych i mało interesujących, za to zarówno liczba goli i zaangażowanie zawodników, jak też umiejętna, ale także po prostu ładna gra zespołowa cechowały każdy niemal zespół.
W tegorocznym mundialu bardziej niż zwykle ukazała się także inna strona futbolu. Jego popularność i związana z nim fascynacja sprawiają, że piłka nożna jest źródłem astronomicznych niemal zysków nie tylko dla piłkarzy, ale także dla wielokrotnie liczniejszego grona działaczy, instytucji i osób, które na niej się bogacą. Futbol stal się intratną gałęzią przemysłu rozrywkowego, co samo w sobie nie byłoby jeszcze ani dziwne, ani naganne. Na tym tle jednak coraz bardziej widoczny staje się jeszcze jeden, już mocno problematyczny wymiar futbolu: wymiar polityczny. Zarówno kibice, jak i widzowie przyzwyczaili się już do reklam jakie zazwyczaj otaczają murawę, na której odbywają się zmagania sportowe. Coraz bardziej jednak wielkie wydarzenia sportowe nabierają rangi demonstracji politycznych. Trzeba przyznać, że są one zrozumiałe i słuszne, jeśli w grę wchodzą podstawowe prawa człowieka. Towarzysząca otwarciu tegorocznego mundialu wielka debata dotycząca przestrzegania praw kobiet, czy też traktowania robotników, którzy budowali obiekty sportowe, sprawiała mimo to wrażenie obłudnej, gdyż zarówno władze FIFA, jak i dziennikarze sportowi dokładnie wiedzieli już kilka lat wcześniej o sytuacji społecznej w kraju, któremu przyznano prawo do zorganizowania tej imprezy. Nikt też nie neguje tego, że podstawowe prawa człowieka, do których należy przede wszystkim prawo do życia i nietykalności cielesnej, jak i prawo do sprawiedliwego wynagrodzenia i godziwych warunków pracy, powinny być bezwzględnie przestrzegane. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, że te kwestie od samego początku utonęły w wielkich pieniądzach, jakie były związane z tegorocznym mundialem już na etapie podejmowania decyzji o jego lokalizacji.
Jeszcze bardziej problematyczne jest to, że z wyrażanymi na stadionach ważnymi postulatami przestrzegania praw człowieka powiązane zostają roszczenia mniejszościowe, szczególnie roszczenia środowisk LGBT. Od jakiegoś już czasu w rozgrywkach ligowych najważniejszych i najbogatszych europejskich klubów piłkarskich pojawił się zwyczaj noszenia przez kapitanów drużyn tęczowych opasek na ramieniu. Niewątpliwie szlachetny postulat propagowania w czasie rozgrywek futbolowych zasad fair-play oraz szacunku dla każdego człowieka, zostaje tu przekształcony w akt politycznego poparcia dla jednej grupy mniejszościowej, dążącej do redefinicji małżeństwa i rodziny, a w konsekwencji do reedukacji całego społeczeństwa. Ostatecznie w Katarze FIFA uległa sprzeciwowi gospodarzy w tej materii i tęczowe opaski się nie pojawiły, jednak już sama próba wykorzystania światowej imprezy futbolowej do tego rodzaju propagandy, musi budzić niesmak. Zapewne łudzi się ten, kto ma nadzieję, że fascynujące wydarzenia sportowe, do których niewątpliwie należą mistrzostwa świata w piłce nożnej, pozostaną w przyszłości wolne od tego rodzaju ideologicznej propagandy.
Ks. Marian Machinek MSF