We wpisie z listopada 2023 r. próbowałem odnieść się do problematyki błogosławieństw w kontekście odpowiedzi papieża Franciszka na skierowane do niego kardynalskie dubia. Warto mimo to dopowiedzieć kilka słów do tego tematu po wydaniu w grudniu 2023 przez Dykasterię Nauki Wiary deklaracji „Fiducia supplicans”, dotyczącej możliwości błogosławienia par żyjących w związkach nieregularnych oraz związkach tej samej płci. Wywołała ona wiele protestów i kontrowersji, a niektóre episkopaty wręcz zakazały na swoim terenie praktykowania zawartych w niej sugestii o możliwości udzielania takich błogosławieństw. Sytuacja przypomina nieco tę z czasów opublikowania w 1968 r. przez papieża Pawła VI encykliki „Humanae vitae”, z jedną wszakże istotną różnicą. Pawel VI bronił w swej encyklice dotychczasowej nauki Kościoła o moralnej niegodziwości zachowań antykoncepcyjnych, podczas gdy najnowsza deklaracja Dykasterii Nauki Wiary zdaje się wychodzić daleko poza ortodoksyjną naukę o grzeszności pozamałżeńskich relacji seksualnych. Wzburzenie okazało się tak poważne, że prefekt Dykasterii Nauki Wiary, kard. Victor Manuel Fernàndez poczuł się zmuszony do opublikowania obszernego komunikatu prasowego dotyczącego recepcji „Fiducia supplicans”. Odrzuca w nim pojawiające się oskarżenia o to, że opublikowana za zgodą papieża Franciszka deklaracja kłóci się z katolicką ortodoksją.
Warto sobie uświadomić raz jeszcze sedno kontrowersji. Każdy katolicki kapłan przyjmuje z wdzięcznością zawarte w deklaracji wyjaśnienie dotyczące znaczenia sakramentaliów, jakimi są błogosławieństwa oraz podkreślenie, że poza ich ściśle liturgicznym wymiarem, mogą i powinny one być stosowane także spontanicznie, „na pielgrzymkach, w sanktuariach, czy też na ulicy” (FS 28), bez pytania osób, które zamierza się pobłogosławić, o aktualny stan ich sumień. Wielu kapłanów praktykuje takie spontaniczne podejście, które rzeczywiście wyraża „miłosierny uścisk Boga i macierzyństwo Kościoła” (FS 19). Dotyczy to także błogosławienia przez kapłanów pojedynczych osób żyjących w konkubinatach, czy też osób tej samej płci lub znajdujących się w innych życiowych sytuacjach, które uniemożliwiają pełne pojednanie z Bogiem i Kościołem. Można tego dokonać zawsze wtedy, gdy błogosławiona osoba wyraża pragnienie zbliżenia się do Boga. Od zawsze też spowiednicy stosowali w praktyce radę papieża Franciszka: „A jeśli spowiednik nie może rozgrzeszyć, niech wyjaśni przyczynę, lecz niech chociaż pobłogosławi, nawet bez udzielania sakramentalnego rozgrzeszenia. Boża miłość jest również dla tych, którzy nie mogą przyjąć sakramentów” (Franciszek, Miłosierdzie to imię Boga. Rozmowa z Andreą Torellim, Znak: Kraków 2016, s. 38). To nie błogosławieństwo pojedynczych osób jest więc źródłem najnowszej kontrowersji, ale jest nim zgoda na błogosławieństwo par znajdujących się w sytuacji, która zgodnie z nauką Kościoła jest stanem grzechu. Zupełnie nie przekonujące są zawarte w najnowszej deklaracji zapewnienia kard. Fernàndeza, że błogosławieństwo pary żyjącej w związku niesakramentalnym nie jest błogosławieństwem samego związku i nie oznacza „sankcjonowania i legitymizowania czegokolwiek” (FS 39). Tym, co sprawia, że dwie pojedyncze osoby stają się parą, jest przecież łącząca je relacja, obejmująca wszystkie obszary życia, także sferę seksualną. Błogosławienie ich jako pary, oznacza w oczywisty sposób pobłogosławienie łączącej je relacji, a to wprost przeczyłoby dotychczasowej nauce Kościoła o grzeszności relacji pozamałżeńskich, którą to naukę deklaracja jednak z naciskiem zamierza podtrzymać.
Gdyby chcieć przyjąć zaprezentowaną w deklaracji logikę, można by postawić pytanie, co takie błogosławieństwo miałoby oznaczać? Jak sugeruje kard. Fernàndez, jego treścią mogłaby być prośba o uwolnienie od wszystkiego, co jest sprzeczne z Ewangelią i o sprawienie, by błogosławione osoby żyły zgodnie z Bożą wolą. Oznacza to, że albo nie wiadomo, jaka jest nauka Ewangelii i jaka jest wola Boża w odniesieniu do sytuacji takiej pary, albo też że błogosławieństwo oznacza prośbę o to, by osoby ją stanowiące przestały być parą. Pierwsza z tych ewentualności została wykluczona w wielu miejscach deklaracji, a w stosunku do drugiej można by zapytać: czy osoby żyjące w związkach nieformalnych rzeczywiście życzyłyby sobie takiego błogosławieństwa?
Wobec tej zdumiewającej logiki trudno się dziwić medialnej reakcji na deklarację „Fiducia supplicans”. Została ona powszechnie zinterpretowana jako zmiana nauczania Kościoła w zakresie etycznej oceny relacji pozamałżeńskich, szczególnie homoseksualnych, a podjęte przez niektóre episkopaty (np. przez episkopat Polski) próby zrozumienia jej w świetle dotychczasowej nauki Kościoła spotkały się oskarżeniem o wykrzywianie jej treści. Te powszechne reakcje pokazują, że zawarte w deklaracji zapewnienia o tym, że dotychczasowa nauka Kościoła pozostaje w mocy oraz że nowe formy błogosławieństw nie oznaczają legitymizacji relacji pozamałżeńskich i homoseksualnych, nie zostały uznane za wiarygodne.
W związku z deklaracją pojawia się jeszcze jeden paradoks, o którym warto wspomnieć. Ściśle rzecz biorąc, wytyczne zawarte w „Fiducia supplicans” musiałyby doprowadzić do zapniechania praktyk, pojawiających się już w niektórych europejskich i amerykańskich Kościołach lokalnych, szczególnie w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i Stanów Zjednoczonych. Chodzi o oficjalne ceremonie błogosławienia par żyjących w związkach nieregularnych, także homoseksualnych, z udziałem katolickich duchownych w szatach liturgicznych, przypominające liturgiczne clebracje zaślubin, wraz z oprawą muzyczną i towarzyszącym takim celebracjom przyjęciem. Były one medialne jednoznacznie interpretowane jako radykalna zmiana katolickiej nauki o małżeństwie. Trudno realistycznie oczekiwać ich zaprzestania. Zamiast jednak napomnienia skierowanego do kapłanów dopuszczających się takich nadużyć, w deklaracji (i towarzyszącej jej nocie prasowej) wiele miejsce zajmuje próba zniwelowania sprzeciwu środowisk sceptycznych wobec nowych błogosławieństw. Jak się twierdzi, przedstawione wytyczne mogą zostać zaniechane lub czasowo ograniczone jedynie w związku z sytuacją społeczno-polityczną, np. w krajach afrykańskich, gdzie relacje homoseksualne są karane więzieniem lub śmiercią.
Nawet gdyby chciało się docenić to, co według kard. Fernandeza jest „prawdziwą nowością dokumentu”, a mianowicie „zachętę do rozróżnienia między dwoma różnymi formami błogosławieństw «liturgicznymi lub rytualnymi» oraz «spontanicznymi lub duszpasterskimi»” (Komunikat prasowy), deklaracja „Fiducia supplicans” stała się niewątpliwie nowym źródłem chaosu w Kościele. By go zniwelować, wniosek jest jeden: skoro w deklaracji oraz wydanej później nocie prasowej wielokrotnie i z naciskiem potwierdzono, że nowa praktyka nie ma oznaczać zmiany doktrynalnego nauczania Kościoła na temat małżeństwa i relacji pozamałżeńskich, to „Fiducia supplicans” musi być interpretowana i stosowana w świetle dotychczasowej nauki Kościoła, a nie odwrotnie.
Ks. Marian Machinek MSF