Chociaż wielu komentatorów w ostatnich miesiącach mówiło o końcu pontyfikatu papieża Franciszka, to jednak jego śmierć w Poniedziałek Wielkanocny zaskoczyła wszystkich. Jeszcze dzień wcześniej, w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, nie tylko pobłogosławił zgromadzonych na Placu św. Piotra wiernych, ale chciał pozdrowić ich osobiscie, krążąc w swoim papamobile przez ponad kwadrans wśród zebranych tłumów. Zakończył się dwunastoletni pontyfikat, który głęboko naznaczył Kościół. Jak zaświadczają niektórzy hierarchowie, José Maria Bergoglio, który rzekomo był już poważnym kandydatem na papieża w 2005 r., w czasie konklawe, w którym wybrano papieża Benedykta, przekonał do siebie kardynałów w czasie poprzedzających konklawe kongregacji generalnych. W czasie jednej z Eucharystii wygłosił pełną pasji homilię o konieczności wyjścia Kościoła z Ewangelią ku peryferiom, zarówno ekonomicznym i egzystencjalnym. I tej wizji pozostał wierny przez swój cały czas na Stolicy Apostolskiej.
Papież Franciszek był niewątpliwie papieżem pełnego pasji słowa. Przemawiał zawsze z wielkim zaangażowaniem, z pasją dla Ewangelii i – jak czytamy w Pierwszym Liście do Tesaloniczan – „z wielką siłą przekonania” (1Tes 1, 5). Wielu obserwatorów podkreślało, że jego homilie nie były wykładami akademickimi, ale miały w sobie coś z dobrych homilii zwykłego proboszcza, który mówi o tym, czym naprawdę żyje. Barwne porównania, jak np. to, że Kościół ma być jak polowy szpital, że konfesjonał nie powinien być salą tortur, że duszpasterz ma pachnieć owcami, że trzeba zejść z kanapy i wyjść z zakrystii, na zawsze pozostaną w pamięci wiernych.
Papież Franciszek był również papieżem spektakularnych gestów. Jego decyzja o zamieszkaniu w Domu św. Marty, czyli hotelu dla kapłanów, zamiast w Pałacu Apostolskim, ale także skromne pojazdy, którymi się poruszał w czasie podróży apostolskich, miały być ilustracją porzucenia wszelkiego zbytku i bogactwa. Niektóre gesty Franciszka były na początku szokujące, np. jego wielkoczwartkowe wizyty w rzymskich więzieniach, którym towarzyszyło obmywanie nóg osadzonym. Tego rodzaju gesty były wyrazem woli Franciszka, by rzeczywiście wyjść na peryferie, ku ludziom z różnych powodów zepchniętych na margines społeczeństwa. Papież przełamywał schematy i utarte sposoby myślenia, ze świadomością, że to właśnie one potrafią skutecznie stłumić radość wiary, przyćmić jej piękno i zniweczyć klarowność świadectwa.
Pasja głoszenia Ewangelii została wyrażona w pięknej adhortacji Evangelii gaudium (2013), która była czymś w rodzaju programowego dokumentu całego pontyfikatu. Również inne oficjalne wypowiedzi Franciszka, jak np. ukazująca konsekwencje życia Ewangelią w życiu społecznym encyklika Fratelli tutti (2020), czy też wzruszająca encyklika Dillexit nos (2024), ukazująca miłość Bożą w obrazie Najświętszego Serca Jezusowego. Na tym tle tak bardzo podkreślane zaangażowanie papieża w kwestię ochrony planety, co wyraził w pierwszej w historii Kościoła encyklice poświęconej w całości problematyce ekologicznej Laudato si (2015), wydaje się raczej drugoplanowe. Tym niemniej encyklika ta, zupełnie niesłusznie określana jako ukłon w stronę lewicowych środowisk ekologicznych, jest bardzo wartościowym dokumentem. Wśród wielu elementów, zawiera także centralne wskazanie na Stwórcę jako podstawę wszelkiej ekologii. Bez tego wymiaru troska o planetę przeradza się w aktywność ekologiczną pozbawioną etycznej miary, która w trosce o Ziemię nie stroni nawet od przemocy.
Emocjonalny charakter Franciszka stał się szczególnie widoczny w kwestii postępowania wobec duchownych, którzy dopuścili się przestępstw seksualnych wobec małoletnich. Papież okazał się w tych kwestiach zdecydowany i surowy, co rzeczywiście było niezbędne i przyczyniło się do zmiany podejścia do tej bolesnej kwestii w całym Kościele. Bezprecedensowe było dymisjonowanie biskupów, którym udowodniono zaniedbania w zapobieganiu tego typu sytuacjom i dyscyplinowaniu sprawców.
Trzeba przyznać, że w spontanicznych słowach jak i gestach Franciszka był mocny powiew świeżości i prostoty, a rezygnacja z wielu elementów ceremoniału i zwyczajów watykańskich przybliżyła go do wiernych. Jednak z drugiej strony właśnie ta spontaniczność wypowiedzi, np. krótkich wywiadów na pokładzie samolotu w czasie podróży apostolskich czy też często nieautoryzowanych rozmów z dziennikarzami, była także przyczyną problemów, gdy słowa papieża były niejednoznaczne lub wręcz były rozumiane jako poważna zmiana doktryny wiary. Dotyczyło to także niektórych sformułowań w ogłaszanych dokumentach, jak np. słynnego rozdziału VIII w adhortacji o miłości małżeńskiej Amoris laetitia (2016). Właśnie tego rodzaju wieloznaczne wypowiedzi stały się przyczyną niepokoju i zamętu, a nawet prowokowały do oskarżeń papieża o odejście od istotnych katolickich przekonań. Niekiedy wręcz konieczne były sprostowania, jak np. po wydaniu zaaprobowanej przez Franciszka Instrukcji Dykasterii Nauki Wiary Fiducia supplicans (2023), w której zawarta została skorygowana później sugestia, jakoby dopuszczalne było błogosławienie związków tej samej płci. Właśnie ten tekst stał się powodem ostrej krytyki papieża szczególnie ze strony biskupów afrykańskich.
Wydaje się, że Franciszek nie doceniał siły współczesnych mediów. To właśnie one wykreowały i podtrzymywały wizerunek papieża, który pragnie ze wszystkich sił zmienić katolicką doktrynę zgodnie z oczekiwaniami środowisk liberalnych, a nie udaje mu się to jedynie z winy otaczających go sklerykalizowanych i niechętnych wszelkim zmianom struktur Kurii Rzymskiej. Odpowiedzialność za słowo nie była najmocniejszą stroną papieża Franciszka.
Skupianie się wyłącznie na problematycznych aspektach pontyfikatu papieża Franciszka byłoby jednak poważną niesprawiedliwością. Z dłuższej perspektywy osoba i dziedzictwo Franciszka zostaną niewątpliwie docenione. Jego pontyfikat był czasem zmian, z których Kościół wyszedł oczyszczony i lepiej przygotowany do skutecznej ewangelizacji współczesnego świata.
Ks. Marian Machinek MSF