Papież Leon

Powodem, dla którego wielu komentatorów telewizyjnych zamilkło, kiedy kardynał protodiakon ogłosił z loży Bazyliki św. Piotra nazwisko nowo wybranego papieża, był zapewne nie tylko zagłuszający wszystko okrzyk dziesiątek tysięcy ludzi zgromadzonych na placu przed bazyliką. Powodem było też, a może przede wszystkim, całkowite zaskoczenie i gorączkowe poszukiwanie jakichś strzępów informacji wraz z pytaniem: „Kto to w ogóle jest ten Robert Franciszek Prevost?!” Nie tylko dla dziennikarzy, ale dla ogromnej większości wiernych wybór kardynałów był zaskakujący. I trzeba docenić ich suwerenność w podjęciu tej decyzji o niezwykłej wadze, jaką jest wybór papieża przełomu drugiej i trzeciej dekady XXI w. Niewątpliwie trzeba także docenić suwerenność kardynała Prevosta, z jaką podjął pierwsze decyzje związane zarówno z tym, jakie wybierze imię, jak i z tym, w jakim stroju ukaże się wiernym i jakie będą jego pierwsze słowa.

Imię, które wybrał nowy papież, jest dla wielu również zaskakujące. Jego wybór może być ilustracją wypowiedzi jednego z kardynałów, który zapytany, czy nowy papież będzie kontynuował „linię papieża Franciszka”, czy też się od niej zdystansuje, odparł, że kardynałowie nie wybierali następcy papieża Franciszka, ale następcę św. Piotra.  Imię Leon XIV każe intuicyjnie przywołać postać ostatniego papieża o tym imieniu, Leona XIII, który sprawował władzę pasterską nad Kościołem w latach  1878-1903. To właśnie on był autorem słynnej encykliki społecznej Rerum novarum, która była mocnym głosem przypominającym potrzebę poddania dokonującej się rewolucji przemysłowej zasadom etycznym. Nadał on aktualną postać katolickiej nauce społecznej, upominając się m.in. o prawa robotników, wyzyskiwanych i traktowanych niegodnie w czasach rodzącego się kapitalizmu. Angażował się także w aktywną dyplomację, doprowadzając m.in. do zakończenia prześladowań katolików w ramach tzw. Kulturkampfu w Niemczech, czy też nawiązując relacje dyplomatyczne z ówczesną Rosją. Leon XIII jest też autorem modlitwy do św. Michała Archanioła, która od kilkunastu lat jest znowu odmawiana w wielu polskich kościołach po zakończeniu każdej Eucharystii.

Ale może gdzieś w tle był także inny papież o tym imieniu – Leon Wielki, zasiadający na Stolicy Apostolskiej w latach 440-461. Został on nie tylko ogłoszony świętym, ale także doktorem Kościoła, tzn. kimś, kto w szczególnie głęboki sposób osiągnął rozumienie prawd wiary chrześcijańskiej. Św. Leon Wielki zapobiegł zniszczeniu Rzymu  i całej Italii przez napierające wtedy ludy barbarzyńskie, negocjując z ich przywódcą, Atyllą. Uczestniczył także w Soborze Chalcedońskim, który ostatecznie sformułował dogmat o tym, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, a te dwie natury są zjednoczone w Jednej Osobie.

Zapewne te postacie dawnych papieży miały wpływ na wybór imienia przez Leona XIV. Warto jednak zauważyć także inne znaki jego swoistej niezależności. Ukazując się po raz pierwszy wiernym na balkonie Bazyliki św. Piotra, powrócił do tradycyjnego ubioru, z mucetem (czerwoną pelerynką) oraz stułą z wyobrażeniami apostołów. Znalazł też pozdrowienie, które odróżnia go od jego poprzedników, ale jednocześnie jest głęboko biblijne i nawiązuje do ewangelicznych spotkań apostołów z Jezusem zmartwychwstałym.

Każdy papież jest skądś – pochodzi z konkretnego miejsca na ziemi i niesie ze sobą całe bogactwo i cały bagaż swojej rodzinnej historii oraz środowiska i kultury, w których przyszło mu wzrastać. Nie tylko nie może, ale także nie powinien zaprzeczać swoim korzeniom. Powinien raczej próbować wprząc te wszystkie ludzkie czynniki w zadanie bycia pierwszym świadkiem Chrystusa i w służbę jedności. Po to ostatecznie został wybrany: aby być znakiem jedności, aby służyć jedności i zapobiegać rozłamom, przypominając kluczowe prawdy, wspólne dla wszystkich, którzy mienią się być katolikami.

Dotychczasowa droga życiowa Leona XIV wręcz predestynuje go do tej roli. Jest urodzonym Amerykaninem, który wzrastał i uczęszczał do szkoły podstawowej na przedmieściach Chicago. Później ukończył studia licencjackie z matematyki na Uniwersytecie Villanova w Pensylwanii, a następnie uzyskał dyplom z teologii w Katolickim Uniwersytecie Teologicznym w Chicago. Jednak późniejsze studia i praca duszpasterska związane są już najpierw z Rzymem, gdzie uzyskał stopień doktora prawa kanonicznego, a potem z Peru, gdzie najpierw przez ponad dekadę pracował jako misjonarz, a później jako biskup i którego stał się obywatelem. Pełnił też szereg funkcji kierowniczych w zakonie augustianów, którego jest członkiem.  Dopiero niedawno, bo w roku 2023 został kardynałem. Leon XIV łączy więc w jakiś sposób w swojej osobie różne, często dzisiaj skonfliktowane światy, kultury i mentalności.

Solidna formacja zakonna sprawia, że można oczekiwać od papieża Leona XIV, że zdoła przywrócić i podtrzymać pokój i jedność w Kościele, pokazując na nowo to, co najistotniejsze w chrześcijańskiej wierze. Jest też oczywiste, że nie zdoła spełnić wszystkich oczekiwań, jakie wiązane są z jego pontyfikatem. Jednak jego rolą wcale nie jest podobanie się wszystkim, ale – zgodnie ze słowami samego Chrystusa – umacnianie braci w wierze (por. Łk 22, 32). Aby temu sprostać, będzie musiał łączyć łagodność ze stanowczością, spontaniczną radość z powagą wiary, otwartość na inaczej myślących z klarowną świadomością własnej tożsamości, miłość ze sprawiedliwością.

Dobrym znakiem takiej właśnie postawy były pierwsze słowa Leona XIV wypowiedziane z balkonu Bazyliki św. Piotra: „Niech pokój będzie z wami wszystkimi, najdrożsi bracia i siostry. Takie było pierwsze pozdrowienie Chrystusa zmartwychwstałego, Dobrego Pasterza, który oddał życie za Bożą owczarnię. Ja także chciałbym, by to pozdrowienie pokoju dotarło do naszych serc, dotarło do waszych rodzin, do wszystkich ludzi, gdziekolwiek się znajdują, do wszystkich ludów, do całej ziemi. Pokój wam!“

Ks. Marian Machinek MSF