Johnny

Każdy, kto zetknął się osobiście z ks. Janem Kaczkowskim albo choćby oglądał jeden z krążących po Internecie materiałów z jego udziałem, doceni w filmie Daniela Jaroszka „Johnny” przede wszystkim grę głównego aktora. Poza znakomitą charakteryzacją i zewnętrznym upodobnieniem, grającemu tytułową rolę Dawidowi Ogrodnikowi, udało się w perfekcyjny sposób odzwierciedlić nie tylko lekko kuśtykający sposób chodzenia ks. Jana, ale także jego sposób wypowiedzi, z charakterystyczną lekką wadą wymowy. Czytaj dalej „Johnny”

Żegnaj religio!

Zjawisko wypisywania się młodzieży i dzieci z lekcji religii jest odbiciem galopującej sekularyzacji w Polsce. Dotyczy ono już nie tylko jakiejś grupy osób zdystansowanych wobec wiary chrześcijańskiej, ale stało się swego rodzaju modą wśród samych uczniów i ich rodziców. Dokonuje się także pod wpływem intensywnej propagandy środowisk jawnie wrogich wobec każdego wpływu wiary religijnej na życie społeczne. Jej wyrazem jest akcja stowarzyszenia Same Plusy, które zainicjowało objazd po miastach Polski centralnej i północnej furgonetki z napisem „Żegnaj religio!”. Ma ona informować o możliwości wypisywania dzieci z religii przez rodziców. Projekt ten jest związany ze środowiskami radykalnej lewicy występującymi z żądaniami laicyzacji przestrzeni publicznej i został sfinansowany ze środków fundacji Ogólnopolski Strajk Kobiet. Występuje też z bardzo podobną retoryką, jaką cechowały strajki spod znaku czerwonej błyskawicy. Nauka religii ma, zgodnie z nią, polegać przede wszystkim na uczeniu nienawiści do kobiet oraz osób LGBT, a przy tym wiązać się z wprowadzaniem dzieci i młodzieży w środowisko, w którym prawdopodobieństwo trafienia na pedofila ma być niewspółmiernie większe, niż gdziekolwiek indziej. Czytaj dalej „Żegnaj religio!”

Kto będzie kochał te dzieci?

Na kilka tygodni przed początkiem roku szkolnego 2022/2023 rozpętała się burza wokół podręcznika do nowego przedmiotu dla szkół ponadpodstawowych. Książka prof. Wojciecha Roszkowskiego zatytułowana „Historia i teraźniejszość” ma wypełnić lukę w nauczaniu historii. Od wielu już lat jedynie pobieżnie uczono w szkołach historii najnowszej, a więc historii powojennej, uwzględniającej czas głębokich przemian społeczno-kulturowych drugiej połowy XX w. Podręcznik ten wzbudził szczególnie ostry sprzeciw w środowiskach lewicowych i związanych z nimi mediach. Niezgodnie z obowiązującą obecnie poprawnością polityczną jego autor nie przedstawił bowiem historii najnowszej jako prostej konsekwencji postępu technicznego i rzekomo nieuchronnych przemian cywilizacyjnych, ale ukazał znaczący wpływ na te procesy marksizmu kulturowego i związanego z nim, wdrażanego na skalę globalną lewicowego projektu ideowego przeobrażania społeczeństw. Trudno odmówić rzetelności prof. Roszkowskiemu, chociaż można oczywiście dyskutować z jedną czy drugą zamieszczoną w podręczniku tezą, a także ze stylem, za pomocą którego autor przedstawia historyczne fakty i ich ideowe tło. Czytaj dalej „Kto będzie kochał te dzieci?”

Czy wiara powinna „funkcjonować”?

Wypadek, jakiemu w Chorwacji uległ polski autokar wiozący pielgrzymów zmierzających do Medjugorie, obił się szerokim medialnym echem. Trzynaście ofiar śmiertelnych – wśród nich kapłan i siostra zakonna – i ponad trzydzieścioro, w większości poważnie rannych, stanowią tragiczny bilans tego wydarzenia. Obok szoku i współczucia dla ofiar i ich rodzin, w mediach pojawiło się wiele szyderczych opinii ferowanych przez tych, dla których ten i podobne wypadki mają ostatecznie dowodzić, jak nieskuteczna i dlatego też zbędna jest wiara w Boga. Ich zdaniem dowodem prawdziwości wiary byłoby to, że „funkcjonuje” ona według przewidywalnych reguł: ci którzy zwracają się do Boga (także przez pośrednictwo Maryi i świętych), są chronieni od nieszczęść i chorób, natomiast wszyscy, którzy tego nie czynią, są na nie tym bardziej narażeni. Właśnie na takim rozumowaniu bazują wyrażane w Internecie szydercze opinie, że Maryja, wzywana jako Matka Nieustającej Pomocy” właśnie „pomogła” swoim wyznawcom w tak okrutny sposób. Czytaj dalej „Czy wiara powinna „funkcjonować”?”

Życie nienarodzonych ma znaczenie!

Nie ulega wątpliwości, że decyzja Sądu Najwyższego USA z 23 czerwca 2022 r. uchylająca precedens aborcyjny z 1973 roku, który w praktyce doprowadził do zalegalizowania aborcji na terenie całych Stanów Zjednoczonych, jest wydarzeniem historycznym. Sednem tej decyzji jest  stwierdzenie, że konstytucja USA nie gwarantuje, jak wcześniej zakładano, prawa do aborcji. Ówczesny precedens, znany jako wyrok Roe v. Wade, opierał się, jak się później miało okazać, na nieprawdziwych i zmanipulowanych przesłankach. Był on, jak teraz stwierdziła większość sędziów Sądu Najwyższego, rażąco błędny. Pozywająca wówczas prawo federalne „Jane Roe” (w rzeczywistości Norma Leah McCorvey), pragnęła przerwać ciążę, twierdząc że jest ona wynikiem gwałtu. Wspierana przez prawniczki proaborcyjne, złożyła do Sądu Najwyższego skargę na niekonstytucyjność zakazu aborcji w USA. Po latach McCorvey przyznała, że rzekomy gwałt nie miał miejsca. Stała się nawet działaczką antyaborcyjną, domagającą się rewizji decyzji z 1973 r. Jednak przed swoją śmiercią w 2017 r. miała ponownie opowiedzieć się za aborcją. Czytaj dalej „Życie nienarodzonych ma znaczenie!”

Moc z wysoka

Coroczna uroczystość Zesłania Ducha Świętego jest czasami określana po prostu jako zakończenie okresu wielkanocnego w liturgii. Jednak warto sobie zdać sprawę z centralnego miejsca, jakie w życiu każdego ucznia Chrystusa musi zająć Osoba Ducha Świętego. Od tego zależy nie tylko świeżość wiary, ale to, czy jest ona w ogóle obecna w życiu człowieka i czy kształtuje to życie. Jeżeli prawdą jest, że „nikt […] nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12, 3b), to oznacza to, że żywa wiara w Jezusa jest możliwa jedynie wtedy, gdy wierzący otwiera się na dar Bożego Ducha. To prawda, że – jak mówi Jezus w Ewangelii Janowej – „Duch wieje kędy chce” (J 3, 8). I dlatego wszędzie tam, gdzie pojawia się w świecie prawdziwe dobro, nawet jeśli jest dokonywane przez ludzi niewierzących, jest ono znakiem ukrytego działania Ducha Świętego. Jednak pełnia Jego mocy odsłania się dopiero wtedy, gdy zostanie On świadomie przyjęty i gdy człowiek pozwala Mu działać. Czytaj dalej „Moc z wysoka”

O wytrwałości i długomyślności

Człowiek ma niezwykłą zdolność do przyzwyczajania się. Pokazuje się ona w szczególny sposób wtedy, gdy okoliczności życiowe zmieniają się nagle na mniej pomyślne lub nawet dramatyczne. Po pierwszym szoku i zamęcie bardzo szybko pojawia się nowa normalizacja, a to, co jeszcze niedawno wydawało się zupełnie nie do zniesienia, zostaje na tyle wpisane w samoświadomość, że staje się częścią codzienności i już tak nie szokuje. Tak było w czasie pandemii, tak też jest w odniesieniu do wojny w Ukrainie. Chociaż krwawe walki toczą się nadal i nadal giną tam ludzie, to jednak w Polsce życie zaczyna się znowu toczyć normalnie. Dotyczy to nie tylko Polaków, ale – przynajmniej w części – także uchodźców z Ukrainy, szczególnie tych, których najbliżsi nie są bezpośrednio zaangażowani w działania wojenne lub znajdują się poza aktualnymi obszarami, na których toczy się wojna. Siła przyzwyczajenia nie na darmo bywa określana jako „druga natura”. Jest w tej umiejętności integrowania rzeczy trudnych w swoją codzienność jakaś naturalna zdolność osoby ludzkiej. Psychika ludzka nie mogłaby po prostu nieustannie żyć na zbyt wysokich obrotach. Gdyby tak było, wcześniej czy później załamanie nerwowe byłoby nieuchronnie. Jednak obok pozytywnego aspektu, jest w tej tendencji do przyzwyczajania się do tego, co trudne, także aspekt negatywny. Jest nim zobojętnienie. Czytaj dalej „O wytrwałości i długomyślności”

Czy istnieje wojna sprawiedliwa?

Tegoroczna Wielkanoc jest przeżywana przez wielu Polaków w cieniu rosyjskiej napaści na Ukrainę. Obecność uchodźców, którzy znaleźli schronienie w wielu polskich rodzinach, potęguje jeszcze poczucie solidarności i współczucia. Do opinii publicznej docierają szczegóły okrucieństw dokonywanych przez rosyjskich okupantów na bezbronnych cywilach, jak te, które miały miejsce w Buczy. Kiedy widzi się obrazy zamęczonych ciał, w sercu niemalże automatycznie pojawia się gniew na oprawców i zrozumienie dla pragnienia odwetu. Słysząc w takim nastroju nawoływania do wyrzeczenia się ducha zemsty, człowiek zaczyna się gniewać również na formułujących takie opinie, podejrzewając, że stanowią one jedynie próbę rozmywania prawdy o tym, kto tu jest oprawcą, a kto ofiarą. Jednak ostatecznie, gdy będzie już można patrzeć na te wydarzenia z dalszej perspektywy i bez gwałtownych emocji, pozostanie ta sama prawda, która sprawdza się w odniesieniu do wszystkich wojen: trwały pokój może zostać zbudowany jedynie na pojednaniu, a nienawiść niszczy w pierwszym rzędzie nie tych, ku którym się zwraca, ale tych, którzy ją w swoich sercach pielęgnują. Czy jednak oznacza to, że Ukraińcy powinni w imię pokoju i pojednania zaprzestać oporu i pozwolić się ujarzmić imperialnej Rosji? Nie, to byłby całkowicie błędny wniosek. Jak więc podejść do tej wojny w duchu chrześcijańskim?

Czytaj dalej „Czy istnieje wojna sprawiedliwa?”

Bomby spadają na Ukrainę

Niewielu obserwatorów spodziewało się, że koncentracja wojsk rosyjskich u granic Ukrainy doprowadzi do faktycznej inwazji i w efekcie – do wojny. Ci, którzy przed nią ostrzegali, byli traktowani jako panikarze, którzy nie rozumieją, jak wytrawnym graczem jest Vladimir Putin i jak mało prawdopodobne jest to, by chciał zepchnąć swój kraj w brutalną i krwawą wojnę. Zaskoczone jest jednak także dowództwo rosyjskie, gdyż – jeśli tylko wierzyć docierającym informacjom – rosyjskie wojsko, mimo miażdżącej przewagi liczebnej, ponosi poważne straty, zarówno rzeczowe, jak i personalne. Cóż jednak znaczą te polityczne lub wojskowe kalkulacje i prognozy, wobec tragedii zwykłych ludzi, którzy giną lub też uciekają przed brutalną przemocą? Trudno o chłodną analizę w sytuacji, gdy codziennie pod bombami giną cywile, w tym także dzieci. Mimo to warto się jednak pokusić o kilka uwag na temat tej tragicznej sytuacji, w której znalazła się Europa u początku trzeciej dekady XXI wieku. Czytaj dalej „Bomby spadają na Ukrainę”

Radykalizacja postaw czy radykalizm Ewangelii?

W swojej mistrzowskiej książce Listy starego diabła do młodego C. S. Lewis każe staremu, doświadczonemu diabłowi odpowiedzieć na pytanie swojego młodego diabelskiego ucznia, czy w obliczu wojny (treść listów nawiązuje do czasu II wojny światowej) ma kusić człowieka do zagorzałego pacyfizmu, by ze wstrętem odrzucił wszelkie użycie broni wobec agresorów, czy też do skrajnego patriotyzmu, by był gotów walczyć z bronią w ręku za swoją ojczyznę aż do poświęcenia życia? Odpowiedź starego kusiciela jest zaskakująca: w zasadzie jest rzeczą obojętną, czy człowiek będzie kuszony do pacyfizmu czy też do patriotyzmu. Ważne jedynie, by pacyfizm (lub patriotyzm) stał się dla niego sprawą najważniejszą. Najpierw trzeba go przekonać, że wybrana przez niego wartość jest ważnym składnikiem jego religii. Potem – że jest najważniejszym jej składnikiem. A wreszcie, że religia pełni wobec niego rolę podrzędną i jest jedynie dostarczycielką argumentów za jednym czy drugim. Ważna jest taka radykalizacja ludzkich postaw, która oślepia na wszelkie inne argumenty. „Skoro raz uczynisz Świat celem, a wiarę środkiem do celu, to niemal zdobyłeś już swego człowieka, a to, jakiego rodzaju światowy cel sobie obrał, nie ma już większego znaczenia” – konkluduje stary kusiciel. Z właściwym sobie angielskim humorem Lewis mistrzowsko pokazał, czym kończy się źle rozumiany radykalizm. Czytaj dalej „Radykalizacja postaw czy radykalizm Ewangelii?”